Chińczycy spośród europejskich krajów najwięcej inwestują w Niemczech i we Francji. Polska ma także ambicje, aby znaleźć się w kręgu zainteresowania chińskich inwestorów. – Chcemy, by chińskie firmy zaangażowały się w reindustrializację Polski – mówi Sławomir Majman, prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych. Szczególnie zależy nam na ściąganiu do kraju nowych technologii. Drugim celem Polski jest zwiększanie eksportu do Państwa Środka.
– Zależy nam na chińskich inwestycjach przemysłowych w Polsce, czyli na tworzeniu przez nie nowych miejsc pracy. Nie ukrywam, że jesteśmy mniej zainteresowani tym, żeby chińskie firmy uczestniczyły w Polsce w rozbudowie infrastruktury energetycznej czy kolejowej, na co mają wielką ochotę, ale żeby bezpośrednio lub we współpracy z polskimi firmami włączyły się w reindustrializację Polski – podkreśla Sławomir Majman w rozmowie z agencją Newseria Biznes.
Chińczycy na razie ostrożnie inwestują w Europie (ok. 2,2 proc. zagranicznych inwestycji). Jeśli już decydują się na Europę, to stawiają głównie na Francję i Niemcy, ale Polska ma ambicję znaleźć się w gronie tych państw.
– Francuzom zajęło 15 lat zanim zaczęli zdobywać na serio chińskie inwestycje – mówi szef PAIiIZ. – Nam także zależy na tym, żeby chińskie technologie spływały także do Polski, żeby chińskie firmy korzystały z tego, co możemy im zaoferować, a więc wykwalifikowanej siły roboczej, nie najdroższej w Europie i, co mniej uchwytne, pewnej otwartości Polski – my się mniej boimy chińskiego kapitału niż niektórzy nasi wielcy partnerzy z Zachodu.
W dodatku jesteśmy w czołówce krajów, które nawet w trudnym okresie dla gospodarki, ściągały do siebie inwestycje zagraniczne. Zdaniem Majmana, rozwój rynku wspólnotowego powinien skłaniać Chińczyków do zwiększania zaangażowania na kontynencie.
– W ten sposób nie stracą oni dostępu do rynków europejskich. Przekonujemy ich od pewnego czasu, że najlepszą drogą europeizacji chińskich przedsiębiorstw jest to, by stały się one firmami polskimi – podkreśla Majman.
Dodaje jednak, że dostęp do wspólnotowego rynku będzie utrudniony, ponieważ unijne władze zapowiadają wprowadzenie ograniczeń we współpracy z krajami, które w swojej polityce takie ograniczenia również stosują. Chiny na pewno będą jednym z tych państw, bo tamtejszy rynek jest dość mocno chroniony.
Wzrost eksportu na rynek chiński jest drugim, najważniejszym celem we współpracy Polski i Chin. Tylko w pierwszym kwartale 2014 roku polski eksport do Chin wzrósł o 55 procent. Chińczycy chętnie kupowali polskie produkty spożywcze.
– Na razie proporcja [eksportu i importu – red.] jest jak 1:10. Oczywiście nikomu się nie marzy, żebyśmy zrównali eksport z importem, ale gdyby z tych 1:10 zrobiłoby się 1:5, to bylibyśmy już bardzo zadowoleni – mówi Sławomir Majman.
Jego zdaniem kluczem do sukcesu jest nawiązywanie ścisłych relacji gospodarczych z poszczególnymi prowincjami chińskimi. Pogłębianiu współpracy między Polską a prowincją Zhejiang miało służyć zorganizowane w Warszawie Forum Biznesowe, w którym wzięło udział blisko 100 firm z Państwa Środka. Zhejiang to trzecia najbogatsza prowincja Chin i czwarty największy eksporter, który dynamicznie się rozwija. Średni wzrost gospodarczy prowincji w ubiegłym roku wyniósł ponad 8 procent.
– Jeżeli można mówić o podobieństwach między Polską a Chinami, to największym jest to, że podobnie jak Polska bogactwo i rozwój Zhejiangu oparty jest na biznesie prywatnym, na wielkich firmach prywatnych, które są znane w całych Chinach – podkreśla Sławomir Majman.
W 2012 roku w prowincji Zhejiang zarejestrowanych było około 775 tysięcy firm, które wytwarzały ponad dwie trzecie PKB prowincji. Władze wspierają rozwój nowoczesnych technologii, zwłaszcza że dotychczas firm w prowincji specjalizowały się w produkcji tekstyliów, obróbce skór, przemyśle papierniczym, metalowym i AGD.
źródło: Newseria Biznes (link)