Czechy, Rosja, Ukraina i Słowacja - tam eksportujemy najwięcej, bo ponad 17 procent wszystkich towarów. Ale po 2016 roku to w Indiach, Malezji, Emiratach Arabskich i Egipcie będą poszukiwać polskich produktów.
W latach 2016 - 2020 Polska będzie zajmowała drugie miejsce w Europie pod względem dynamiki eksportu, która przekroczy 9 procent. W analizowanym okresie wyprzedzi nas jedynie Turcja – wynika z najnowszego raportu „Global Connections”, przygotowanego przez firmę analityczną Oxford Economics na zlecenie Banku HSBC.
Przed naszymi eksporterami jednak duże wyzwanie – muszą dostosować się do zmieniającej się struktury światowego handlu.
Obecnie prawie 80 procent naszego eksportu kierowane jest na rynki krajów Unii Europejskiej i całej Europy. – Tendencja się jednak zmienia – mówi Andrzej Puta Dyrektor Departamentu Finansowania Handlu i Faktoringu w HSBC Bank Polska. Co roku jest to średnio o 2 punkty procentowe mniej na rzecz eksportu na rynki krajów rozwijających się. Kraje rozwijające bogacą się i ludzie, którzy tam mieszkają i potrzebują nowych dóbr.
Jak dodaje Andrzej Puta Polska nigdy nie była gigantem eksportowym. – Eksport ruszył po wejściu do Unii Europejskiej i cały czas odkrywamy i budujemy rynki. Kraje rozwijające to obecnie jakieś 8,5 procenta polskiego eksportu. To nie jest dużo w porównaniu do całej reszty – dodaje Puta.
Zgodnie ze wstępnymi danymi GUS za miniony rok wśród pięciu największych partnerów eksportowych znajdują się 4 kraje z Europy Środkowo-Wschodniej: Republika Czeska, Rosja, Ukraina i Słowacja . Na te rynki przypada ponad 17 procent naszego eksportu. I ciągle wzrasta – w 2012 roku wzrósł o 12 procent w porównaniu z rokiem 2011.
Zdaniem Piotra Pękały, ekonomisty z PKO BP szczególnie dobrze zapowiada się nasz handel ze wschodnimi sąsiadami. – Czynnikiem sprzyjającym wzrostowi eksportu na wschód było wstąpienie Rosji do Międzynarodowej Organizacji Handlu w zeszłym roku. Część ceł na towary eksportowe do Rosji już została zniesiona, a także będą one obniżane w ciągu najbliższych 2-5 lat. Oprócz tego cały czas realny kurs złotego utrzymuje się poniżej poziomu równowagi co daje polskim eksporterom konkurencyjność cenową.
– Handlując ze wschodem trzeba jednak pamiętać o tym, że rynki te są obarczone pewnym ryzykiem politycznym – przypomina Andrzej Puta. – Ale zarówno historycznie jak i geograficznie są nam one bardzo bliskie. Łatwiej jest sprzedać produkt do Rosji, na Ukrainę czy Białoruś, niż wyeksportować na rynki azjatyckie. I co ważne, obecnie my tak naprawdę odbudowujemy nasz eksport na rynki środkowo-europejskie, zwłaszcza do Rosji, po dużym spadku spadł w latach 2007 – 2008.
A które rynki będą dla nas najbardziej perspektywiczne? Zdaniem Andrzeja Puty w latach 2013 – 2015 niewiele się zmieni. Prym w dalszym ciągu będą tutaj wiodły kraje europejskie. Ale co roku ta struktura będzie się zmniejszała o około 1-2 procent. W latach 2016-2020 najszybciej będzie rozwijał się eksport do krajów azjatyckich, Ameryki Łacińskiej, Środkowego Wschodu i Afryki północnej. Będziemy eksportować do Indii, Wietnamu, Malezji, Indonezji, Emiratów Arabskich, także do Meksyku czy Egiptu.
Jednak Polscy eksporterzy muszą mieć świadomość, że są to trudne rynki. Żeby wejść na te rynki trzeba się dobrze przygotować, mieć dobrego partnera, aby nie popełnić błędów i nie zniechęcić się po pierwszych transakcjach.
A co będziemy eksportować? – Ciągle największą grupą będą maszyny i urządzenia, środki transportowe oraz chemia – mówi Andrzej Puta z HSBC. – Oczywiście polskim hitem jest żywność, która stanowi około 10 procent eksportu. Świat podbijają też polskie kosmetyki i sprzęt AGD. Spowolnienie na świecie powoduje, że konsumenci zastępują drogie produkty znanych firm produktami podobnej jakości, ale firm znanych nieco mniej. A nasze produkty mają bardzo dobrą relację jakości do ceny i stają się co raz bardziej rozpoznawalne.
źródło: cały artykuł dostepny jest na stronie I Programu Polskiego Radia (link)