Współpraca ma strategiczne znaczenie

 

Rynek katarski i arabski jest specyficzny. W Katarze aż 95% towarów jest importowanych głównie z Europy Zachodniej i USA. My natomiast musimy czynić starania, by na tym i okolicznych rynkach szerzej zaistnieć. A warto, bo jest on bogaty, chociaż bardzo wymagający. Można na nim sprzedać tylko najwyższej jakości towary. Tam przede wszystkim liczą się takie elementy handlu jak jakość, rzetelność i terminowość. Kto tego przestrzega, ten biznesowo funkcjonuje w Katarze.

Czy rejon katarski jest dla Polski atrakcyjny i czy polski biznes ma tam jakieś szanse?

- Oczywiście i to spore. Przed zakończeniem misji udało mi się doprowadzić do powołania stowarzyszenia skupiającego biznesmenów obu państw. Sporym wysiłkiem i nie ukrywam – swoją konsekwencją udało mi się także doprowadzić do uruchomienia bezpośredniego połączenia lotniczego Qatar Airways z Warszawą oraz biura obsługi klienta linii w Europie, które rozpoczęło swoją działalność we Wrocławiu (zatrudnia 250 osób). Uzupełnieniem tych bardzo ważnych relacji biznesowo- turystycznych pomiędzy obu państwami było również zniesienie wcześniejszego obowiązku aplikowania o wizy wjazdowe (obecnie są, ale nabywane na lotniskach). To jest ogromne ułatwienie dla biznesu, który ma teraz łatwiejszy wzajemny kontakt. A dla nas biznes katarski jest atrakcyjny także chociażby dlatego, że tam są duże nadwyżki finansowe, które można u nas zainwestować. W Polsce pojawiają się misje biznesowe z Kataru, a w Katarze – z Polski. I można powiedzieć, że biznes katarski powoli wchodzi na nasz rynek. Najbardziej spektakularne jest przejęcie przez nich sieci biurowców w Warszawie, tzw. miasteczka Orange. Ważna jest także współpraca oficjalna – polityczna. W grudniu 2013 r. w Katarze był prezydent Komorowski, a w ostatnich latach w Polsce dwukrotnie był emir Kataru, czyli z punktu widzenia polityki są wszelkie przesłanki ku temu, by biznes mógł się rozwijać. Katar przyjął program rozwoju kraju do 2030 r., w którym przyjęto zasadę inwestowania części środków poza krajem. Przykładem jest przenoszenie produkcji rolnej do Rumunii i sprzedawanie jej w świecie pod swoim szyldem. My też chcemy eksportować tam swoją żywność, chociaż musimy zmierzyć się z konkurencją zachodnioeuropejską. Mamy też problem z ceną, gdyż od nas jest dalej niż z południa Europy. I pozostaje kwestia jakości – tam szansę mają tylko produkty najlepsze, ale o naszą żywność jestem spokojny. Istnieje tylko problem złej woli. Na tamtym rynku, jeżeli chce się zaistnieć i funkcjonować, nie wolno kombinować, bo po wypadnięciu z niego praktycznie nie ma szans na powrót. Z pewnością naszemu biznesowi mięsnemu nie pomógł polski Sejm, przyjmując uchwałę w sprawie uboju rytualnego, gdyż nasze najlepszej jakości mięso nie ma szansy zbytu na arabskim rynku. Można powiedzieć, że na własne życzenie oddajemy rynek innym. Nowym elementem jest zainteresowanie dziczyzną, dzięki któremu polskie firmy mogą zdobyć znaczącą część rynku arabskiego.

To jaka żywność z Polski ma szansę na zbyt?

- Przekazaliśmy nasze propozycje i próbki różnych asortymentów, przede wszystkim drobiu, który jest w świecie znany. Niestety, dotychczas wszystko rozbija się o cenę. Nasze propozycje cenowe są w dalszym ciągu mało atrakcyjne, ale trwają intensywne działania w tym zakresie. Uważam, że nasze firmy nie zawsze działają zbyt elastycznie, by wzbudzać popyt na eksport na tamte rynki. A szkoda, bo jest wielka szansa na sprzedaż naszej żywności, np. jabłek. Musimy tylko poważniej potraktować Katarczyków jako partnerów. Oni są członkiem Rady Współpracy Państw Zatoki, w której obok Kataru znajdują się inne kraje tamtego regionu. I to jest też szansa dla naszych firm na większy rozwój handlu, wymiany gospodarczej czy oferty budowlanej. Zapominamy, że oni teraz przeżywają boom rozwojowy związany chociażby z Mistrzostwami Świata w Piłce Nożnej 2022. Budują stadiony, metro, całe osiedla, modernizują infrastrukturę drogową itd. Jest tam teraz do zagospodarowania olbrzymia przestrzeń biznesowa, może w układzie z jakimś dużym zachodnim partnerem, może samemu? Trudno mi oceniać.

Czym jest Stowarzyszenie Polsko-Katarskie?

- Ta organizacja to moja idea. Kiedyś ciągle miałem pytania o to, jak realizować w Polsce lub Katarze biznes. Dlatego postanowiłem powołać coś, co będzie dobre i potrzebne dla biznesu z obu stron. Ma to być swego rodzaju łącznik. Nie interesują nas izby czy jakieś organizacje wzajemnej adoracji. Tworzymy rynek biznesowy, odpowiadamy na wszelkie pytania, staramy się załatwiać sprawy, a nie własny lobbing. Zmierzamy do łączenia przedstawicieli biznesu obu stron wszelkich branż także w innych krajach tamtego regionu.

Wywiad z Robertem Rostkiem - byłym ambasadorem RP w Katarze, rozmawiał Kazimierz Andrzejewski

źródło: cały wywiad dostepny jest w numerze 3/2014 Eurogospodarki (link)

kontakt:

tel.: 0048 507 240 529

tel.: 0048 608 674 198

e-mail: ampe@ampe.pl

nasze serwisy:

newsletter:

aby otrzymywać newsletter AMPE prosimy wpisać:

Subject:
adres e-mail: *
nazwę firmy:
Anti-spam: * 1 + 1 =